sobota, 20 sierpnia 2016

Książkoholiczka.



Czytanie jest dla mnie jednym z najprzyjemniejszych sposobów na wolny czas. Chwilą (bardzo mi potrzebnego) oderwania się od rzeczywistości. Nowa książka na półce (nawet wypożyczona) cieszy mnie równie mocno co tabliczka czekolady!

Pewnie wyjdę na przemądrzałą, kiedy powiem, że nie rozumiem ludzi, którzy nie czytają. Nie pojmuję tych, którzy uważają godzinę czy dwie nad tekstem za stracone minuty życia. Ludzi, których ostatnią pozycją na liście przeczytanych książek jest "Janko muzykant" zmordowany w IV klasie podstawówki.

Jakie książki czytam?
Po 1 PAPIEROWE, eBook jest dla mnie zbędnym wynalazkiem XX wieku. Na myśl o książce elektronicznej, jak na zawołanie zaczynają boleć mnie oczy.

Po 2 LEKKIE. Od czasu ukończenia studiów nie miałam w dłoni podręcznika. Czytanie ma być dla mnie 100% przyjemnością, dlatego ciężkie, naukowe tomy omijam szerokim łukiem. 

Po 3 KOBIECE. (Nie harlequiny). Z premedytacją wybieram powieści, których głównym bohaterem jest kobieta. Nie ważne czy ma 18 czy 40 lat. Potrafię się utożsamić z każdą z nich. 

Czemu w środku dnia sięgam po książkę, zamiast zrobić w końcu porządek w szafie?
Wolny czas, cisza i spokój są cennym, deficytowym ostatnio towarem. Te starannie wyłuskane w ciągu dnia minuty są zbyt wartościowe, aby je zmarnować. Szafa? Góra prania na fotelu? Mogę się nimi zająć, kiedy młody trzyma mnie za nogę. Czytać (ze zrozumieniem i przyjemnością) w ten sposób nie potrafię.

Chcesz zdobyć moją sympatię? Podaruj mi książkę! Ewentualnie przejmij terrorystę na pół godzinki, żebym mogła wyskoczyć do biblioteki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz